Archiwum styczeń 2009


sty 25 2009 fotkitetepolko
Komentarze: 0

Był chłodny, zimowy dzień. Prokurator Vitala Dutour wolno pił kawę z filiżanki i zerkał nieprzyjaźnie na drobną, biednie ubraną dziewczynkę, która stała pokornie przed biurkiem. Wreszcie westchnął i odłożył filiżankę.

- Bernadeto Soubirous, teraz musisz mówić tylko prawdę, inaczej każę cię zamknąć w więzieniu. – powiedział groźnie i uderzył dłonią w blat. Dziewczynka aż podskoczyła i skuliła się w sobie. Wydawała się taka delikatna, chora i zagubiona. Jednak prokuratora nie wzruszył ten widok.

- Czy rozumiesz, co to jest więzienie? – pytał marszcząc brwi.
- Rozumiem. Tatuś był w więzieniu… - szepnęła Bernadeta i zakaszlała.
- Otóż to. I ty także tam wylądujesz, jeśli spróbujesz mnie okłamać! Ile masz lat?
- Niecałe 14… Niedługo mam przyjąć I Komunię św. …
- Tym bardziej nie wolno ci kłamać! Przyznaj, że wymyśliłaś sobie tę panią, z którą podobno rozmawiałaś w grocie Massabielle.

Dziewczynka podniosła głowę i śmiało spojrzała w oczy prokuratora.

- Jakże bym mogła coś takiego wymyślić? Pani była w grocie i widziałam ją tak wyraźnie jak i pana! Mówiła do mnie.
- Kiedy widziałaś ją po raz pierwszy?
- To było 11 lutego rano. Mama wysłała mnie i moją siostrę do lasu po suche gałęzie. Była z nami córka kamieniarza, Joanna. Przeszłyśmy przez most i za młynem doszłyśmy do kanału. Ja zostałam trochę z tyłu…
- Zrobiłaś to specjalnie?
- Nie… - dziewczynka zaczerwieniła się – Jestem trochę słabsza. Dużo kaszlę… To od czasu kiedy chorowałam na cholerę… Nie mogłam nadążyć za siostrą. Usłyszałam szum wiatru i zobaczyłam światłość w grocie Massabielle.
- Wtedy, w grocie coś ci się przywidziało, tak? – przerwał znowu prokurator. Dziewczynka nie zwróciła na to uwagi i opowiadała z przejęciem:
-To była piękna Pani. Kiedy Ją zobaczyłam, przetarłam oczy. Też myślałam, że to przywidzenie. Zaraz włożyłam rękę do kieszonki i znalazłam swój różaniec. Chciałam przeżegnać się ale nie mogłam unieść opadającej ręki. Dopiero kiedy Pani uczyniła znak krzyża, wtedy spróbowałam i udało się.
- I co ta zjawa powiedziała?
- Nic. Zaczęłam odmawiać różaniec. Także Pani przesuwała ziarenka różańca, ale nie poruszała wargami. Kiedy skończyłam odmawianie, widzenie ustało natychmiast.
- Jak wyglądała ta twoja pani?
- Miała białą suknię przewiązaną niebieską wstęgą, biały welon na głowie i złocistą różę na każdej stopie. Na ramieniu trzymała różaniec. Była bardzo piękna, najpiękniejsza ze wszystkich kobiet, jakie do tej pory poznałam. Była też bardzo młoda... Potem widziałam Panią jeszcze siedem razy. Dzisiaj też, przed świtem.

Poleciła mi napić się wody ze źródła. Ponieważ nie było tam żadnego źródła, chciałam iść w stronę rzeki Gave. Ale Pani dała mi znak, że nie tam, i palcem pokazała na źródło. Kiedy podeszłam bliżej, znalazłam zaledwie odrobinę błotnistej wody. Nastawiłam dłoń, ale nic nie mogłam pochwycić. Zaczęłam więc drążyć ziemię w tym miejscu i dopiero wówczas mogłam zaczerpnąć nieco wody.

- Słyszałem o tym. Czy wiesz, że to wszystko bzdury i przywidzenia? To nie źródło tylko trochę błota. Jesteś po prostu chora! – prokurator nie próbował nawet ukryć gniewu, który go ogarnął na słowa dziewczynki. Bernadeta zamilkła i spuściła głowę.
- Mama kazała ci opowiadać te kłamstwa?
- Ja mówię prawdę. Już komisarz mnie wypytywał i ksiądz proboszcz i wikary. Dużo ludzi przychodzi do groty. A mama nie pozwala mi tam chodzić. Mówi, że ludzie się śmieją, że nikt mądry mi nie uwierzy i będę miała kłopoty.
- Powinnaś słuchać mamy. A ci ludzie, którzy chodzą do groty, to głupcy. Nikt tam nic nie widział prócz ciebie! Wiesz kim jest ta zjawa? Przedstawiła się?
- Nie. A ja nie śmiałam pytać. – dziewczynka zarumieniła się.
- I słusznie, bo ta Pani to albo przywidzenie, albo sam diabeł. – zaśmiał się prokurator.
- Nieprawda. Diabeł boi się święconej wody, a Pani uśmiechała się kiedy polewałam grotę święconą wodą. I odmawia ze mną różaniec, prosi, żeby modlić się za grzeszników, żeby pokutować… - wzburzona Bernadeta chciała jeszcze coś tłumaczyć, ale napad suchego kaszlu zmusił ją do milczenia.

- Posłuchaj mała. Jesteś biedną, wiejską dziewczynką. Nie umiesz czytać, ani pisać, nie znasz się na niczym. Ta Pani to tylko przywidzenie. Jesteś chora na astmę. Może z głową też coś u ciebie nie tak. Musisz słuchać starszych i mądrzejszych. Nic ci się nie stanie i nie zamknę cię w więzieniu, jeśli mi przysięgniesz, ze nigdy już nie pójdziesz do groty Massabielle. Przysięgnij!
- Nie mogę. Obiecałam Pani, więc muszę tam wrócić. A krzywoprzysięstwo to grzech! – zawołała oburzona Bernadeta i prokurator zrozumiał, że nic nie wskóra.

I rzeczywiście. Dziewczynka widziała Matkę Bożą jeszcze 10 razy – w sumie objawień było 18. Miesiąc po przesłuchaniu u prokuratora Dutour Maryja podała Bernadecie swoje imię "Jestem Niepokalane Poczęcie". Te słowa zdumiały miejscowego proboszcza i wielu duchownych. 4 lata wcześniej papież Pius IX ogłosił dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi. Wiejska, niepiśmienna dziewczynka nie mogła o tym wiedzieć… Wkrótce prawdziwość słów Bernadety potwierdziły liczne, cudowne uzdrowienia, jakie miały miejsce w grocie Massabielle przy cudownym źródełku, wykopanym drobnymi rączkami przez dziewczynkę podczas rozmowy z Maryją. Bernadeta wstąpiła do klasztoru w Nevers (Francja). Tam pracowała jako pielęgniarka, chociaż sama ciężko chorowała. Zmarła 16 kwietnia 1878 roku. Jej ciało nie uległo rozkładowi i spoczywa w specjalnym relikwiarzu w klasztorze w Nevers. Tymczasem w Lourdes, obok groty Massabielle powstało piękne sanktuarium. Do groty od 150 lat zmierzają miliony pielgrzymów z całego świata. Bernadeta została ogłoszona świętą. Na pewno uśmiecha się w niebie, patrząc na wielkie procesje rozmodlonych ludzi, którzy ze świecami w dłoniach każdego wieczoru wędrują wokół placu przed kościołem. Daleko na górskie hale niesie się melodyjny śpiew pielgrzymów:

Ave, ave, ave Marija…

wolepolka : :